Zostań ...

Patrzyłam na nich z góry , oboje ledwo żywi i bardzo poobijani . Gdy się zbliżyłam zorientowałam się , że Naruto jak i Sasuke mają  brak jednej ręki . Nie czekając zbyt długo podbiegłam do nich i łzy same podpłynęły do moich oczu . Przysiadłam pomiędzy nimi i zaczęłam ich uleczać , a przynajmniej uśmierzać ich ból . - Nie płacz Sakura , przecież żyjemy - wypowiedział cicho Naruto . Milczałam , nie chciałam nic mówić , musiałam opanować potok łez. - Zostaw mnie, najpierw ulecz jego - wypowiedział Sasukę stanowczo . - Nie mów mi co mam robić , zamilczcie muszę się skupić - odrzekłam głośno i skupiłam się na ich ranach . - Przepraszam - usłyszałam głos Sasukę , jednak nie mogłam uwierzyć w to co słyszę , spojrzałam na niego a on powtórzył - przepraszam . - Za co Sasuke ?-zapytałam twardo , - za wszystko -odpowiedział , - trochę tego się nazbierało - wypowiedziałam i uśmiechnęłam się nie znacznie , chłopcy zrobili to samo .

Zabraliśmy ich do szpitala i tam pozwoliliśmy  w spokoju wypocząć , spali 3 dni i 3 noce . Gdy oni dochodzili do siebie ja i reszta zespołu starała się komórkowo odbudować ich kończyny . Kobiety i mężczyźni zgodnie odbudowywali wioskę . Udało się , Naruto i Sasuke odzyskali swoje ręce ,  jednak potrzeba było dużo rehabilitacji i własnego zaparcia by kończyny się zaadoptowały i by dało się nimi poruszać jak własnymi . Puki co były tylko dodatkiem doczepionym do reszty ciała . Hinata zaproponowała, że zajmie się leczeniem Naruto i doprowadzi go do pełnego zdrowia a on sam nie miał nic przeciwko przebywania z nią codziennie po kilka godzin. Ręka Sasukę też wymagała takiego zaangażowania , jednak tu nikt nie wyrażał takich chęci pomocy . Jako ordynator szpitala sama musiałam się tego podjąć . Nie chodziło tu o niechęć do Sasuke innych mieszkańców tylko po prostu nikt nie miał takich silnych nerwów i cierpliwości .

- Witaj Sasukę , chciałam z tobą porozmawiać - zapowiedziałam pewnie zaraz po wejściu do jego sali
- o czym ? -zapytał chłodno . - Udało nam się otworzyć twoją rękę , ale jak sam zauważyłeś jest ona nie przydatna jak na razie - mówiłam powoli i spokojnie , ostatnim razem gdy byliśmy sami w sali szpitalnej omal nie dostałam tacą  z jedzeniem . - Tak jest martwa , tylko przeszkadza - zauważył oschle . - Więc tak, jesteś już w pełni sił i możesz opuścić szpital jak i wioskę , jednak wtedy ręka nie będzie miała możliwości się zaadoptować . Gdy byś jednak chciał odzyskać władze w tej kończynie musiał byś tu pozostać i poddać trudnej jednak owocnej rehabilitacji , która potrwa około pół roku z twoją determinacją może mniej - opowiedziałam zwięźle , licząc że jednak odejdzie .- Przemyśl to i daj mi odpowiedź jak najszybciej - dodałam i chciałam odejść ,- Jak Nauto ?- zapytał nie spodziewanie , - zaczął rehabilitacje już wczoraj - odpowiedziałam spokojnie z uśmiechem . - Kto zajmie się moją ?-zapytał z dziwnym spojrzeniem, - tak się składa że ja - odrzekłam i wzięłam głęboki wdech . - Dla czego ty ?- zapytał jak by z wyrzutem , - skoro masz z tym problem znajdę kogoś innego - wypowiedziałam bez emocji , Sasuke traktowałam zimno, nie wzbudzał we mnie takich uczuć jak kiedyś . - Jesteś najlepsza dla czego nie leczysz Naruto ?-zapytał spokojniej . - Wiesz , Hinata się tego podjęła a on też nie miał nic przeciwko, nie będę im na rzucać swojej osoby - wypowiedziałam spontanicznie i chciałam opuścić ten pokój .  - Sakura , zaczynajmy od razu , nie chce pozostać w tyle za nim - wypowiedział  i wstał z łózka a leżał ta w samych bokserkach . Znowu głęboki wdech - wieczorem , skombinuje ci jakieś ubranie , i lokum - powiedziałam i szybkim krokiem wyszłam.
Przed salą czekał niewielki tłum z Naruto na czele . Wpatrywali się we mnie  wyczekująco . - Zgodził się- powiedziałam a wszyscy odetchnęli z ulgą .

 I tak wszystko ruszyło , chłopcy ćwiczyli i ścigali się w swoich postępach. Gdy jeden umiał ruszać małym palcem drugi też musiał umieć . I tak trwało to kilka miesięcy . Sasuke szybko dochodził do siebie i pomimo wszystko nadal chciał opuścić wioskę , chciał przemyśleć wszystko i pomóc komu trzeba . Nasza relacja wiązała się tylko i wyłącznie zawodowo czyli ja leczę  on jest leczony . I nie była to jakaś męka czy coś strasznego bo Sasuke zachowywał się przyzwoicie i wiedział, że tym razem to ja mam wiedzę i możliwości by mu pomóc. Słuchał moich wskazówek i nie krytykował moich metod czym bardzo mnie zadziwił. Na początku lata Sasukę był gotowy a jego ręka odzyskała pełną władze . Naruto też nie pozostawał w tyle. Tylko, że relacje tamtej dwójki to już inna historia miłosna , która w niedługim czasie zakończy się ślubem.
Sasuke miał puścić wioskę lada dzień. Spotkaliśmy się jedynie na rozmowę kończącą leczenie.

- Tak więc, masz tu zestaw ćwiczeń i maść przeciw bólową w razie kontuzji których wolała bym żeby nie było - powiedziałam i spojrzałam na niego ostrzegawczo . - Nie mogę zagwarantować - odrzekł mimowolnie. - Tak , więc to chyba już wszystko , żegnaj Sasukę i powodzenia - powiedziałam i podałam mu rękę na pożegnanie . On jednak nadal stał i milczał .- O co chodzi Sasuke ?- spytałam . - Zaczynam nowe życie i nie chce mieć nigdzie długów wdzięczności , czy mogę ci się jakoś odwdzięczyć za okazaną pomoc i wysiłek włożony w moje leczenie ?- wypowiedział a ja prawie zemdlałam . Jednak było coś takiego i nie powinnam go o to prosić jednak tak bardzo chciałam . - Jest coś takiego Sasuke - odrzekłam cicho  on spojrzał podejrzliwie . - Nie bój się, nie chce byś został i nie chce iść z tobą - zapowiedziałam szybko , jednak on nadal patrzył . - Sasukę nie zrozum mnie źle , odchodzisz z wioski i właśnie dla tego proszę o to właśnie ciebie. Zanim jednak coś powiesz , daj mi dokończyć , a najlepiej spotkamy się u mnie wieczorem . Sasuke zgodził się  i miał dziwny wyraz twarzy . Ja sama nie byłam pewna czy dobrze robię .

Zapukał , otworzyłam on wszedł do środka . - Chodź chce ci coś pokazać - zaprowadziłam go do salonu gdzie spała mała 2-lenia czarnowłosa dziewczynka . - To jest Nana , znalazłam ją na polu walki, nie ma rodziny więc się nią zaopiekowałam . - Powiedziałam , Sasuke spoglądał to na mnie to na dziecko . - Wiec sprawa jest taka , żeby móc ją adoptować muszę mieć męża , chociaż takiego na papierku . Jeśli nie to mała trafi do innej wioski takie jest prawo niestety . I tu pojawia się moja prośba, weź zemną ślub- dodałam szybko . - Chyba żartujesz ...- Chciał coś powiedzieć jednak powstrzymałam go . - Źle mnie zrozumiałeś , równocześnie ze ślubem dam ci kartę rozwodową z własnym podpisem, po roku się rozwiedziemy i wszystko będzie jak dawniej , tylko że Nana będzie już moja w 100 procentach . Wiesz po wojnie i tym wszystkim trudno jest adoptować dziecko , wymogi są surowe po to by dzieci ponownie nie wracały na bruk i jest to dobre jednak w mojej sytuacji nie potrzebne . Jestem odpowiedzialna i samowystarczalna. Kocham to dziecko jest zemną od pół roku - nadal prowadziłam monolog . - A proszę o to ciebie , bo odchodzisz więc nie musisz się nami przejmować i jesteś jedyną osobą z która na  pewno się zemną rozwiedzie - dodałam . Przekonywałam go długo i zapewniałam , że nie ma w tym podstępu i koniec końców Sasukę zgodził się. Został moim mężem i ojcem Nany tylko na papierku oczywiście . Ślub mieliśmy cichy i tylko we dwoje , jakiś pastor podpisał Hokage w tej sytuacji też nie miał wyboru . I w taki właśnie pokręcony i zawiły sposób stałam się żoną Sasukę. Wszystko układało się dobrze on odszedł kilka dni po ślubie i znikł na wiele miesięcy .Jego jedynym wymogiem było byśmy mieszkały  w rezydencji Uchicha , miałam o nią dbać a Nana miała nosić jego nazwisko. Zgodziłam się na to wiedząc, że Sasuke znika na bardzo długi czas.

Nana dorastała a ja uczyłam się bycia dobrą matką , dobrą lekarką i dobrym shinobi. Układało się zaskakująco dobrze , jednak już wcześniej zorientowałam się , że Nana jest Uchicha z krwi i kości . Jej oczy zmieniły się na takie jak ma Sasukę gdy tylko zaczęła się denerwować . Nie wiedziałam czyim była dzieckiem i nie chciałam tego wiedzieć jednak bałam się reakcji Sasukę gdy kiedyś zobaczy swoją mniejszą kopie . Nana miała czarne oczy i włosy , była w pełni podobna do Sasuke i w ten czy inny sposób również do Itachiego i to właśnie on przychodził mi na myśl jako ojciec Nany. Nie wiem dla czego po prostu tak było i już .

Minął rok , Sasukę zjawił się na ceremonii w której Naruto został hokage. Przebywał w wiosce tylko kilka godzin , jednak spotkał się z Naną i już wiedział wszystko , spojrzał na mnie karcąco i ponaglił do rozmowy. - Ona jest Uchicha , dla czego mi nie powiedziałaś ?- wyrzucił  z siebie . - Nie wiedziałam , wtedy - odrzekłam szczerze . Milczał - Czy to coś zmienia ? Podpisz i zostaw dokumenty, ja załatwię resztę - zaproponowałam spokojnie . - Nie wiem gdzie je mam - odrzekł smętnie i wpatrywał się w małą która bawiła się na dywanie w pokoju obok . - Mam gdzieś takie same, poczekaj tu - powiedziałam i odeszłam do innego pokoju po brakujące dokumenty. Gdy wróciłam Sasukę wydawał się zamyślony , rozłożyłam dokumenty na stole i zaczęłam się podpisywać.- Myślisz , że jest córką Itachiego ?- zapytał z przenikliwym spojrzeniem,  - myślę , że jest to możliwe - odrzekłam i skupiłam się na dokumentach . - Jeszcze tylko twój podpis powiedziałam z nad stołu , jednak Sasukę już nie było . Znikł z mojej kuchni z domu i z wioski na kolejne miesiące . A ja żyłam dalej spokojnie ,  z dzieckiem i z przyjaciółmi to szczęści brakowało mi tylko miłości , męża takiego prawdziwego i ojca dla małej Nany . Jednak pomimo ,że byłam atrakcyjna i zdolna i wiem, że wielu mężczyzna z wioski chciało by zemną być to wiedza , że Sasuke jest moim mężem chociaż oddalony o setki mil , nie pozwalało im na nic więcej jak niewinny flirt . Naruto i Hinata też mieli potomstwo i żyło im się całkiem dobrze . Boruto -syn Naruto i jego córka Layla zaprzyjaźnili się z Naną i każdy traktował ją miło . Dzieci dorastały a mi brakowało bratniej duszy i nawet kogoś poznałam i nawet byliśmy razem krótki czas. Fakt że jednak mój rozwód jest uzależniony od obecności Sasukę w wiosce ,a to zdarza się bardzo rzadko skutecznie niweczył moje plany na udany związek . - Jesteś niby moja a jednak jego, mieszkasz u niego dziecko masz z nim i do tego nie możesz się rozwieść - usłyszałam w ostatniej kłótni która to też zakończyła nasz związek i nigdy więcej nie spotkałam Rena . Chciałam być dobrą matką i nie fundować małej takich przeżyć , ledwo się ktoś pojawi i od razu znika . Dla tego później bardzo ostrożnie podchodziłam do mężczyzn i pewnie właśnie dla tego jestem nadal sama .

Teraz gdy mam te 26 lat wiem iż ślub z Sasuke w tak młodym wieku nie był aż tak dobrą i przemyślaną decyzją mieliśmy po 20 lat i oboje za bardzo się pospieszyliśmy . Ja liczyłam na rozwód po roku a Sasuke postanowił olać tą sprawę nie patrząc na to jakie to robi trudności w moim życiu . Jednak mam Nanę a ona jest dla mnie najważniejsza . Wyrosła na śliczną , silną  i zdecydowaną dziewczynkę , była zdolna jak wszyscy z Uchicha i to też mnie martwiło . Jednak nasze życie toczyło się nadal i nie spodziewałam się , że tak szybko zmieni się o 360 stopni.

Pewnego wieczoru wróciłam z pracy i zastałam otwarte drzwi , a byłam pewna że je zamykałam . Ostrożnie weszłam do środka i rozejrzałam się niby nic się nie zmieniło a jednak ten zapach , od razu go poznałam . Wyczułam jego obecność za plecami . - Witaj Sakura .
- Sasukę- wyszeptałam .


Odwróciłam się i spojrzałam na niego. Nie widzieliśmy się długo 5 lata i nagle jest . Zmężniał jego włosy były długie już nawet za długie zakrywały jego oczy , musiał je co chwile zakładać za ucho . Widać, że z podróży wrócił prosto do domu , potargane ubranie i nie zbyt zadbany wygląd . - Kiedy wróciłeś ?-zapytałam spokojnie , - przed chwilą -odrzekł i skierował się do kuchni , ja podążyłam za nim . Nurtowało mnie to pytanie a jako , że nie byłam powściągliwa zadałam je. - Na długo zostajesz ?- spytałam gdy Sasuke grzebał w mojej a właściwie swojej lodówce . - Nie wiem, muszę widzieć się z Naruto i zobaczymy co dalej -powiedział jakby nigdy nic . - To może podpiszesz papiery co ?-wyskoczyłam energicznie . Milczał . Ludzie ile czasu mona spędzić przy lodówce . Jego głos wyrwał mnie z zamyślenie - Nic tu nie, co wy jadacie ?,- powiedział donośnie patrząc z pogardą to na mnie to na wnętrze lodówki . Podeszłam, zamknęłam ją. - Sasuke mówię o ....-chciałam zacząć jednak mi przerwał . - A gdzie Nana , nie powinna być już w domu ?- zapytał zmieniając temat . - Tak powinna, ale nocuje dziś u Hinaty , nie ważnie ten rozwód ...-mówiłam zawzięcie . - Jutro Sakura jestem zmęczony , muszę się ogarnąć i porządnie wyspać - stwierdził i przeciągnął się rękoma . - Zostajesz do jutra? !, ale gdzie będziesz spać?- byłam zdenerwowana i zszokowana bo Sasuke nigdy nie zostaje na noc , patrzyłam wyczekując odpowiedzi . - W domu Sakura w domu - odrzekł i ruszył w stronę sypialni . A ja za nim. Rozejrzał się z zaciekawieniem po całym domu . - Zmieniłam trochę układ pokoi , teraz są dwie sypialnie - powiedziałam ostrożnie . Sasuke ruszył dalej , - tu jest pokój Nany - mówiłam dalej . - Następnie moja sypialnia i pokój gościnny , możesz dziś tu spać - zapowiedziałam szybko i zbiegłam schodami w dół . Sasukę zajął łazienkę , a ja zrozumiałam , że naprawdę nasza lodówka świeci pustkami . Nie ma w tym nic takiego dziwnego , Nana jada w szkole , ja w szpitalu , nie często robię domowe obiady . Wyszedł zobaczyłam go w samych luźnych spodniach i bez koszuli. - Mam prośbę - zakomunikował , wpatrywałam się wyczekująco - muszę coś z tym zrobić -powiedział i złapał kosmyk swoich czarnych włosów , uśmiechnęłam się nie znacznie . Szybko doprowadziłam jego głowę do porządku. - Całkiem dobrze , masz doświadczenie ?-spytał z dziwnym spojrzeniem , - tak Nana nie lubi się  czesać-dodałam skromnie, pozbierałam rzeczy i odniosłam na miejsce . Wróciłam do pokoju . Sasukę siedział na kanapie , - ładnie tu, podoba mi się - powiedział dość poważnie . - Cieszę się, Sasukę chciałam porozmawiać o rozwodzie - zaczęłam . - Powiedziałem , że później -odrzekł stanowczo . - Później ciebie nie będzie ,  a jest mi to bardo potrzebne , to tylko podpis -uniosłam się trochę . - Nigdzie się nie wybieram -dodał . - Tak dzisiaj > Sasuke odejdziesz i znowu zostawisz mnie z tym..... w tej sytuacji -powiedziałam pośpiesznie . - Nie, zostaje na dłużej , zdążymy  się rozwieść , po co właściwie ci ten rozwód ?-powiedział tardo . - Po co ?, no jest to dobre dla mnie jak i dla ciebie , nie chce stać ci na drodze  gdy byś jednak poznał gdzieś kogoś i chciał się ustatkować - wymówiłam pospiesznie . - Porozmawiamy jutro o tym wszystkim - powtórzył stanowczo . - Dobrze - odrzekłam nie chętnie. Pośpiesznie poszłam pod prysznic chcąc zmyć z siebie brudy tego dnia .





















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz